|
![]() ![]()
czwartek, 16 listopada 2006 r., godz: 13:13
Fani Pogoni Szczecin zdecydowali się wziąć sprawy w swoje ręce. Mają chęci, animusz i spore poparcie. Nawet pieniędzy nie brakuje. B-klasowy zespół, który założył, chce w siedem lat awansować przynajmniej do II ligi!
![]() Pomysł jest stary... Zrealizowali go już w Gdańsku (Lechia), realizują właśnie w Katowicach (GKS). Szczecińscy kibice zdecydowali się na działanie dopiero teraz. Dlaczego? - Bo przekonaliśmy się, że Antoni Ptak przestał nas szanować. Przestał się liczyć z naszym głosem, zaczął realizować swoje dziwne pomysły brazylijskiego zespołu. Brnie nadal, choć gołym okiem widać, że nie ma szans powodzenia - mówi jeden z kibiców, który z własnej kieszeni wykłada pieniądze na działalność Pogoni Nowej. - Pewnie, że chcielibyśmy się z nim dogadać. Ale czy to w ogóle jest możliwe? Brazylijczycy niewiele potrafią Tak, jak autor poprzedniej wypowiedzi, myśli już spora grupa szczecińskich fanów. Zresztą nie tylko oni. Do nowej inicjatywy przyłączył się olimpijczyk z Barcelony, były piłkarz reprezentacji Polski i idol szczecińskich fanów, Dariusz Adamczuk! - Nie podobają mi się działania Pogoni sterowanej przez Antoniego Ptaka. Więcej, moim zdaniem to kompletny upadek tego klubu. Bynajmniej nie chodzi mi o zarządzanie finansami, lecz o politykę kadrową - tłumaczy Adamczuk, który ma za sobą występy w takich klubach jak: Eintracht Frankfurt, Udinese, Belenenses Lizbona, czy Glasgow Rangers. - Młodzi polscy chłopcy nie dostają szansy gry. Za moich czasów było zupełnie inaczej. Dzięki temu, że kiedyś pozwolono mi zadebiutować i grać w Pogoni pojechałem na igrzyska do Barcelony i zagrałem w reprezentacji kraju. Dzisiaj, zamiast młodych i zdolnych rodaków, w Pogoni stawia się na Brazylijczyków, którzy niewiele potrafią. Matlak miał wybór Dlatego Adamczuk, który szkolił przez ostatnie lata w szkole salezjańskiej młodych piłkarzy, zdjął buty z kołków i znów gra w piłkę. - Bez przesady. Tylko się bawię. Gram, aby zachęci kibiców i młodych chłopców do treningów - przekonuje. Motywy Adamczuka nie dziwią. Co innego Grzegorz Matlak. Kilka tygodni temu skończył dopiero 33 lata i z powodzeniem mógłby dalej grać w ekstraklasie. Antoni Ptak płacił mu w Pogoni dobre pieniądze, ale on mimo tego wolał rozwiązać kontrakt. Nie mógł dłużej znieść skoszarowania w Gutowie Małym pod Łodzią i dziwnych stosunków panujących w kierownictwie klubu. - Szanuję Antoniego Ptaka i życzę mu jak najlepiej. Rozmawiając z nim w cztery oczy można nawiązać nić porozumienia i się dogadać. Niestety, ma takich doradców, jakich ma i tego nie da się przeskoczyć - twierdzi Matlak. - Dopóki tacy ludzie będą w klubie obecni, dopóty do Pogoni nie wróci normalność. Matlak zdecydował się na Pogoń Nową, chociaż mógł grać w innych klubach. - Przychodzi taki moment, że człowiek nie chce tułać się już po kraju. Chciałem mieszkać w Szczecinie. Pojawiła się szansa, by pomóc młodym chłopcom, którzy chcą występować w Pogoni – mówi Matlak. - Sam kiedyś podpatrywałem na treningach Darka Adamczuka, Mariusza Kurasa, czy innych znakomitych piłkarzy. Tysiąc widzów I tak, dobre kilka tygodni temu, Matlak i Adamczuk, wspierani przez szczecińską młodzież, wystartowali w szczecińskiej klasie B, najniższej lidze pod egidą Zachodniopomorskiego Związku Piłki Nożnej. Na dzień dobry pokonali Podlesie Sowno 6-1. Na pierwszym meczu pojawiło się około tysiąca kibiców. Były flagi, doping, lekka pirotechnika. - Zobaczymy co pokaże czas. Nie wiemy dzisiaj jak długo Pogoń Szczecin będzie występować w I lidze i jak długo sponsor, pan Antoni Ptak będzie inwestował w ten klub. A jak Bóg da, może kiedyś rozegramy derby z Pogonią - wybiega w przyszłość Adamczuk. - To klub stworzony przez kibiców. Fanów, którzy dostrzegli, że młodym wychowankom nie daje się szans - zapala się Matlak. Uśpiony klub Pogoń Nowa to nie jest bynajmniej świeża inicjatywa. Klub istnieje już trzy lata. Powstał w 2003 roku, gdy bankrutowała Pogoń Szczecin Lesa Gondora i Sabriego Bekdasa - ta właściwa, która działała od 1948 roku. Kiedy grupa kibiców-działaczy przeforsowała w miejscowym ZZPN-ie dopuszczenie do rozgrywek IV ligi nieoczekiwanie pojawił się inwestor, który uratował chylący się ku upadkowi klub. Był nim Antoni Ptak. Uratował dzięki sprytnemu zabiegowi. Drugoligową Piotrcovię ożenił ze Stowarzyszeniem MKS Pogoń, którego jedynym i najważniejszym skarbem był herb, nazwa i barwy morskiego klubu. Tak powstał MKS Pogoń Szczecin SSĄ. Kibice podeszli do tego pomysłu entuzjastycznie, ale Pogoni Nowej nie zlikwidowali. Klub istniał dalej, szkoląc młodzież. - Nie do końca to wszystko rozumiem. Pogoń jest jedna. Po co robić nową, inną. Po co to wszystko dzielić - dziwił się w jednym z wywiadów przed swoją emigracją do Brazylii Antoni Ptak, właściciel szczecińskiego klubu. Czy podświadomie zdawał sobie sprawę, że kiedyś może mu wyrosnąć konkurencja? - Ale my wcale nie chcemy być konkurencją. Choć chyba ta konkurencja jest skoro I-ligowa Pogoń boi się B-klasowego klubu - odpiera zarzut Adamczuk. - Chcemy współpracować z Antonim Ptakiem, ale jego ludzie nas kompletnie nie rozumieją. Nie tolerują nas i robią wszystko, by tylko podłożyć nogę - dodaje z kolei Matlak. Budżet dopięty Na razie Pogoń Nowa nie musi się martwić o przyszłość. Pieniędzy na pewno wystarczy. Są finanse na wyjazdy, sprzęt i diety dla zawodników. Wszystkiego jakieś 50 tysięcy rocznie. I tyle wystarczy co najmniej do klasy okręgowej (jak wszystko dobrze pójdzie, to za dwa lata). - Potem może ktoś się pojawi, kto nam pomoże. Spokojnie, Szczecin sobie poradzi - twierdzą przywódcy rokoszu. Sceptycy, których jest mniej więcej tyle samo, co entuzjastów Pogoni Nowej, jednak nie mają złudzeń. - W klasie A czy B można jeszcze bawić się w piłkę. Kiedy trzeba wydać 5 czy 10 min zł na grę w ekstraklasie czy II lidze, wtedy nie ma już chętnych. Szanujmy Ptaka, bo to człowiek, który daje igrzyska dla tego miasta. Lepiej mieć Brazylijczyków, niż IV ligę - mówią. Pierwsze efekty Pogoń Nowa już osiągnęła. Jej sukces propagandowy zmusił Antoniego Ptaka do zakończenia nieustannego zgrupowania w Gutowie Małym i ściągnięcia zespołu z powrotem do Szczecina. Nie zmienia to faktu, że od sierpnia tego roku Szczecin choruje na piłkarską schizofrenię. I pewnie nieprędko da sieją wyleczyć. foto: Pogoń On-Line/Cob źródło: Football Magazyn/Przemysław Sas ![]() ![]() ![]() ![]()
Brak komentarzy do tego artykułu. Może dodasz swój?
![]() ![]() ![]()
Komentarze służą do prezentacji opinii odwiedzających, którzy są w pełni odpowiedzialni za swoje wypowiedzi.
Serwis PogonOnLine.pl w żaden sposób nie odpowiada za opinie użytkowników. Zastrzegamy sobie jednak prawo do usuwania, modyfikowania wybranych komentarzy. |
![]() |
||||||||
![]() |
![]() © Pogoń On-Line |
![]() |
![]() |
redakcja | współpraca | ochrona prywatności | ||||