www.pogononline.pl www.pogononline.pl
top_3
top_2
 
Gryf
Wywiady
Wyżej też sobie poradzimy
Piłkarze Pogoni Szczecin w minioną środę wywalczyli awans do II ligi, od piątku są na krótkich urlopach. 1 lipca mają rozpocząć się przygotowania do nowego sezonu.
Taki jest plan, ale od kilku dni sportowy Szczecin żyje informacjami na temat fuzji Groclinu z Pogonią i występach na najwyższym szczeblu rozgrywek.

Rozmowa z Mariuszem Kurasem, trenerem Pogoni.
Po środowym meczu, który dał Pogoni awans, kilka razy powtórzył pan "jestem szczęśliwy". Co było silniejszym uczuciem - radość czy ulga?
 - Rzeczywiście ulżyło mi, mogłem odetchnąć i razem z drużyną oraz działaczami cieszyć się z awansu. Bycie trenerem Pogoni to nie to samo, co prowadzenie jakiegoś tam czwarto- czy trzecioligowego klubu. Wiadomo, jakie są oczekiwania kibiców, jest presja środowiska. Odczuwają to nie tylko zawodnicy, ale również sztab szkoleniowy. Gdyby nie było awansu, po tyłku dostałby przede wszystkim Kuras. To szkoleniowiec ponosi odpowiedzialność za wyniki. On decyduje, kto gra, dobiera taktykę itd. Wyobraźmy sobie, że przytrafia nam się słabszy występ w barażu i jest wielka nerwówka. A przecież nieraz decyduje dyspozycja dnia - wszystko się może zdarzyć.
Ta nerwówka widoczna było od wielu tygodni. Tak bardzo irytowały pana nieprzychylne komentarze po słabszych, także przegranych meczach w lidze?
- Każdą krytykę jestem gotów przyjąć, denerwowały mnie tylko dziwne teksty pt. "Rywale grali świetnie, Pogoń nie istniała!". Ja takiego meczu nie widziałem. Fakt, że kilka razy drużyna wypadła poniżej oczekiwań, byłem bardziej zawiedziony niż kibice czy dziennikarze, ale pisanie o tym, że dostaliśmy lekcję, że się skompromitowaliśmy, to gruba przesada. Straciliśmy dwie głupie bramki po kontrach i tyle!
Wpadek było kilka, czym je tłumaczyć? Brakiem motywacji, lekceważeniem przeciwnika?
- W pewnym momencie wiedzieliśmy już, że ligę wygramy, więc może nastąpiło takie samouspokojenie, trochę brakowało zaangażowania. Ale jest też kilka innych przyczyn - przede wszystkim każdy zespół maksymalnie sprężał się na potyczkę z nami; byliśmy taką "Legią Zachodniopomorskiego", której wszyscy chcieli dołożyć. Na każdym kroku wypominano, jaki mamy budżet, jaką kadrę. Tu pojawia się kolejny wątek - nazwiska piłkarzy to jedno, a forma prezentowana w danym dniu, to co innego. Nie zawsze, szczególnie starsi gracze, mogli się w ciągu trzech dni odpowiednio zregenerować. A słabsza dyspozycja kluczowych zawodników oznaczała gorsze wyniki.
Już w trakcie sezonu zapowiadał pan "przewietrzenie" składu, po barażu usłyszeliśmy, że Pogoni potrzeba dużo świeżej krwi. Jakie zmiany kadrowe się szykują?
- Zmiany będą, bo trzeba zbudować drużynę, która zagwarantuje miejsce w czołówce i skuteczną walkę o awans. Wiadomo, że rozstaniemy się z kilkoma zawodnikami, w ich miejsce przyjdą nowi, lepsi. Tak będzie co roku. Jeśli Pogoń ma się piąć w ligowej hierarchii, potrzebne są wzmocnienia, transfery zawodników z większymi umiejętnościami i większym doświadczeniem.
Zdradzi pan, jakie nazwiska są w notesie na pierwszych miejscach?
- Nie zdradzę (śmiech).
Spekuluje się, że z Pogonią rozstanie się 8-10 graczy...
- Te liczby są prawdopodobne. Jeśli chodzi o transfery, rozmawiamy z kilkunastoma zawodnikami. Są wśród nich tacy, którzy grali w ekstraklasie, i to nie pięć spotkań. Nazwisk jednak nie podam. 1 lipca, gdy rozpoczną się przygotowania, będzie okazja poznać tych "nowych" i ocenić działania klubu na rynku transferowym.
Czyli zapowiada się mała rewolucja? Ale chyba nie będzie tak łatwo rozstać się z zawodnikami emocjonalnie związanymi z Pogonią, wychowankami?
- No cóż, tak jak się wymienia szkoleniowców, tak wymienia się również piłkarzy. Najlepsi zostają, słabsi odchodzą. Tych, którzy się sprawdzili, na pewno będziemy chcieli zatrzymać. Wiadomo, że selekcja nie jest taka łatwa, czasami popełni się jakiś błąd, skrzywdzi kogoś, ale z drugiej strony - nie można kierować się tylko sentymentem, nie można bać się odważnych decyzji. Skoro ktoś nie sprawdził się w IV lidze, gdzie nie brakowało mu nawet ptasiego mleka, dlaczego miałby sprawdzić się w II, I czy w ekstraklasie. Przecież nie można w nieskończoność "dawać szansy", liczyć na to, że wreszcie "wystrzeli".
Kto - pana zdaniem - "wystrzelił" wiosną, kto się sprawdził?
- Jeśli już tak bardzo potrzebne są te nazwiska, to O.K. Na pewno sprawdził się Maciek Ropiejko - chłopak przyszedł z V ligi i znakomicie radził sobie wśród doświadczonych, utytułowanych zawodników. Wykonał ogromny skok, nawet po ciężkiej kontuzji szybko się pozbierał i błyszczał w drugim barażowym meczu. To taki "kwiat Pogoni", który ma szansę rozkwitnąć jak szczecińskie magnolie. Podobnie Tomek Rydzak - najzdolniejszy junior klubu, ja traktuję go już jak seniora. Ważne bramki, które zdobywał w końcówce sezonu, potwierdzają, że ma nieprzeciętne umiejętności, że się znakomicie rozwija. Bardzo dobrze spisywał się też 20-letni bramkarz Damian Wójcik. Gdy przychodził do drużyny, niektórzy komentowali, że będzie grał tylko z powodu przepisów o młodzieżowcach. Ale Damian miał pewne miejsce w składzie dlatego, że był po prostu najlepszym golkiperem Pogoni.
Miejsce w składzie często rezerwował pan też dla Marcina Dymka, Marka Kowala, choć jesienią pierwszy grał niewiele, a drugi zawodził...
- Marcin Dymek zapracował sobie na to ciężką pracą, zaangażowaniem. Nie w każdym meczu prezentował się tak, jak oczekiwałem, ale można powiedzieć, że częściowo wykorzystał szansę. Defensywny pomocnik w ustawieniu 4-1-4-1 to dla niego idealna pozycja. Uważam, że ten chłopak ma nie tylko znakomite warunki fizyczne, ale również spory talent. Jeśli chodzi o Marka Kowala - podobnie. To specyficzny zawodnik, któremu trzeba znaleźć miejsce na boisku. Do tej pory bywało z tym różnie. Czasem mówiłem Markowi, że niepotrzebnie "szuka zakrętów na prostej drodze"... Potencjał ma jednak ogromny i tylko pytanie - kiedy "eksploduje". Ja często porównuję go do Bartka Karwana - ten też dość długo szukał formy i odpowiedniego miejsca na placu, ale gdy już zaskoczył, grał znakomicie. Z Kowalem może być podobnie, jeśli tylko tak często nie będzie trafiał w słupki lub poprzeczkę (śmiech). Zamiast 11 goli mógł zdobyć dwa razy tyle. Ja doceniam jednak jego pracę, choćby w spotkaniach barażowych, kiedy to miał duży udział w obu zwycięstwach.
W kluczowych meczach dobrze spisywał się także sprowadzony w przerwie zimowej Ferdinand Chifon. Jak ocenia pan transfery przed rundą wiosenną?
- Generalnie udane. O Wójciku i Ropiejce już mówiliśmy. Ferdżi też był bardzo mocnym ogniwem zespołu, choć z powodu kontuzji nie wystąpił we wszystkich meczach. Miesiąc pauzował również Andrzej Tychowski, jednak kiedy był na boisku, blok defensywny funkcjonował o wiele lepiej. Na pewno przydały się jego warunki fizyczne, bo z tym nie jest w Pogoni najlepiej.
W środę Pogoń świętowała awans do II ligi, a w czwartek Zbigniew Drzymała "przywiózł ekstraklasę". Który wariant będzie realizowany?
- Trzeba cierpliwie czekać na rozwój wypadków. Na pewno ekstraklasa w Szczecinie to byłaby piękna sprawa, ale na razie przygotowujemy się do sezonu w II lidze. Terminy, sparingpartnerzy - kierownik Ryszard Mizak załatwia wszystko tak, jak planowaliśmy wcześniej. Piłkarze rozjechali się na urlopy, ponownie startujemy 1 lipca, rozgrywki ruszają 2 sierpnia.
Jakie to urlopy, skoro cały Szczecin żyje już sprawą ewentualnej fuzji?
- Na pewno zawodnicy z uwagą śledzą medialne doniesienia, czytają wszystkie gazety... Mają o czym myśleć, czekając na rozstrzygnięcia, które zapadną w gabinetach prezesów klubów i włodarzy miasta. W tej chwili trudno coś więcej powiedzieć. Tak naprawdę jeszcze nie wiemy, jak by miały wyglądać te "przenosiny Groclinu" do Szczecina. Nie wiadomo, czy byłby one możliwe z powodów proceduralnych itd. Ale oferta jest na pewno kusząca, dla miasta, dla kibiców.
A dla trenera?
- Oczywiście każdy chce pracować na najwyższym szczeblu rozgrywek, jednak wracając pół roku temu do Pogoni myślałem o "trzech krokach", czyli trzech kolejnych awansach. W jak najkrótszym czasie. Teraz też się pod tym podpisuję. Jestem przekonany, że możemy już za rok świętować awans na zaplecze ekstraklasy. Miniony sezon pokazał, że klub dobrze funkcjonuje, że wszystkie sprawy organizacyjne, finansowe są poukładane. Nie ma powodu, by wątpić, czy poradzimy sobie wyżej.
Klub nie ustrzegł się jednak różnych wpadek, poza tym właściciele Pogoni nie uchodzą za superwiarygodnych, także finansowo?
- Nie zgadzam się z taką oceną. Ludzie, którzy obecnie prowadzą klub, wykonali naprawdę dużą pracę. Mam na myśli nie tylko prezesów Artura Kałużnego czy Grzegorza Smolnego, ale także Darka Adamczuka, Mariusza Kotkowskiego i innych. Dzięki ich zaangażowaniu możliwa była odbudowa Pogoni. Za to należą się wyrazy szacunku, a nie krytyka. Nawet jeśli były jakieś wpadki, niedociągnięcia, to miniony rok - zakończony awansem - trzeba uznać za sukces. Błędów nie popełnia tylko ten, kto nic nie robi. Pamiętajmy, że piłka nożna to nie jest taki zwykły biznes. Potrzeba sporo czasu, żeby zrozumieć pewne mechanizmy, nauczyć się funkcjonować w środowisku, uporządkować sprawy sportowe, organizacyjne. IV liga była okresem zbierania cennych doświadczeń, które zaprocentują w kolejnych latach.
Skończyło się niemal "amatorskie granie", skąd wziąć miliony na II czy I ligę?
- Pogoń czwartoligowa działała praktycznie jak profesjonalny klub i już teraz jest przygotowana, by grać dwie klasy wyżej. Jeśli chodzi o pieniądze, też raczej nie ma problemu. Powtórzę - nie było żadnych zaległości w wypłacaniu kontraktów, premii. Wszystko zobowiązania są honorowane, więc nie ma powodu, by podnosić temat "wypłacalności". Poza tym Pogoń drugoligowa może liczyć na kolejnych poważnych sponsorów. Wiele rozmów w tej sprawie już się odbyło. Działania klubu i władz miasta zmierzają we właściwym kierunku - Duma Pomorza ma odbudować swoją markę, by znów stać się wizytówką Szczecina i regionu, dobrze działającą piłkarską firmą. W parze z progresją wyników sportowych idą też plany inwestycyjne, czyli przede wszystkim budowa stadionu. Jestem przekonany, że za 2-3 lata, a może i szybciej, znów będziemy cieszyć się obecnością Pogoni wśród najlepszych.

Rozmawiał: Tomasz Maciejewski
Źródło: gazeta.pl
Data: poniedziałek, 23 czerwca 2008 r.
Dodał: Plum

  (p) 2000 - 2024   Gryf
© Pogoń On-Line
  Gryfdesign by: ruben 5px redakcja | współpraca | ochrona prywatności