www.pogononline.pl www.pogononline.pl
top_3
top_2
 
Gryf
Wywiady
Krzysztof Waszak: Na razie nie udowodnili niczego
- Panowie Smolny i Kałużny na razie nie udowodnili niczego. Z ich strony jak na razie padają tylko puste słowa. Skąd mogę mieć pewność, że przygoda Panów Smolnego i Kałużnego z Pogonią nie zakończy się tak samo jak Pana Ptaka - tak o kandydatach na właścicieli Pogoni Szczecin mówi Krzysztof Waszak, prezes stowarzyszenia MKS Pogoń Szczecin, które jest właścicielem nazwy Pogoń i jej herbu.
Czy ludzie Antoniego Ptaka zabrali już wszystkie swoje rzeczy z siedziby Pogoni?
- Tak. Wyniesiono prawie wszystko. Zabrano nawet centralę telefoniczną. Nie zginęło natomiast żadne z trofeów Pogoni. Z kilkoma osobami pilnowałem, by nikt nie wyniósł z klubu pucharów. To bardzo przykra sytuacja, której nie mogę przeboleć. Tylu rzeczy z klubu nie zabrał cztery lata temu wyprowadzający się Les Gondor.
Jest Pan pewien, że Ptak nie zabierze ze sobą także nazwy i herbu Pogoni?
- Jestem przekonany, że tak się nie stanie. Gwarantuje nam to umowa, którą stowarzyszenie zawarło ze spółką Pana Ptaka. Nie może on używać nazwy "Pogoń" ani jej herbu nigdzie poza Szczecinem. Nikt nie może zabrać nazwy jakiejkolwiek firmy, która zarejestrowana jest w danym mieście. Byłoby to o sprzeczne z kodeksem handlowym.
A jeśli Ptak o nazwę i herb postanowi się sądzić ze stowarzyszeniem. Do czasu zapadnięcia wyroku mógłby korzystać z dóbr Pogoni?
- Znam prawników Pana Ptaka i jestem przekonany, że odradzą mu taką zagrywkę. To są inteligentni ludzie i zapewne nie chcieliby narażać spółki na wyroki. Ostatnio konsultowałem się z rzecznikiem Urzędu Patentowego, który rozwiał wszelkie wątpliwości. Gdyby Pan Ptak postanowił dalej korzystać z nazwy "Pogoń" dokonałby zaboru mienia osobistego. Takie przestępstwa ścigane są z urzędu, a wyroki w ich przypadku zapadają natychmiastowo. Jako prezes stowarzyszenia jestem jednak przygotowany na wszystko. Pan Ptak udowodnił już, że stać go na wiele. Jeśli prezes Jan Miedziak twierdzi, że spółka Pana Ptaka mogłaby się z nami procesować to - po prostu nie zna się na prawie.
Jest Pan jeszcze pracownikiem spółki Antoniego Ptaka?
- Tak. Obecnie jestem na wypowiedzeniu.
Uważa Pan, że pozostawanie na finansowej łasce człowieka, który doprowadził Pogoń do obecnego stanu jest fair w stosunku do szczecińskiego środowiska?
- Wiem, że mam obowiązki co do środowiska, które dało mi swój mandat. Mam także rodzinę, którą muszę utrzymywać i ciężko porzucić mi pracę. Kilka miesięcy temu na ręce prezesa Jana Miedziak złożyłem pismo mówiące, że nie chcę być pracownikiem tej firmy, i że nie podoba mi się jej polityka. Odpowiedzi nie dostałem, więc dlaczego miałbym się zwalniać? Myślę, że obrażanie się i zwalnianie nie jest sztuką. W wielu firmach jest tak, że pracownicy nie zgadzają się z polityką prowadzoną przez szefa, ale mimo wszystko nie zwalniają się i robią swoje. Rezygnacja nie zmieniłaby mojego wizerunku u ludzi, którzy nie mają do mnie zaufania. Wręcz przeciwnie, powiedzieliby oni, że gram pod publiczkę i szukam posady w nowej Pogoni. Uważam, że nie należy mnie obwiniać za to, że pracuję w spółce Ptaka.
Mam wrażenie, że czuje się Pan urażony tym, że ,,gastronomicy" o stworzeniu spółki akcyjnej rozmawiają tylko z Pogonią Nową. A Pan i stowarzyszenie MKS zostało z boku.
- Nie ukrywam, że czuję się dziwnie. Nie chce jednak ingerować w kolejność negocjacji i ich taktykę. Na pierwszym spotkaniu zapytałem obu Panów, czy chcą, by datą założenia ich klubu był rok 1948, czy 2007? Jeśli wybierają pierwszą opcję, to bez rozmów ze stowarzyszeniem się nie obejdzie. Czekam zatem cierpliwie, bo nie chcę psuć atmosfery rozmów z Pogonią Nową, do której ostatnio bardzo się zbliżyliśmy. Stowarzyszenie z Panami Smolnym i Kałużnym może rozmawiać nawet na samym końcu.
A jak zapatruje się Pan na Grzegorza Smolnego i Artura Kałużnego?
- Dziś mam za mało danych, by mieć stuprocentowe przekonanie co do tych ludzi. Do tej pory ograniczają się oni tylko do pompatycznych stwierdzeń i sloganów. Miałem okazję rozmawiać z nimi i niestety w dyskusji padło mało konkretów.
O jakie konkrety chodzi?
- Panowie Smolny i Kałużny nie potrafili powiedzieć jak zamierzają zorganizować strukturę klubu. Nie uzyskałem wiadomości np. co do kwot finansowych, które chcą przeznaczać na klub. Nie dowiedziałem się, jak wyobrażają sobie szkolenie młodzieży. Na dziś wiem tylko, że potencjalnych właścicieli popiera miasto, które chce pomagać Pogoni finansowo. Uważam jednak, że właściciele powinni wykładać na klub dużo większe pieniądze niż miasto. W planach wychodzi, że będą one mniej więcej równe. Ostatnio w Szczecinie wiele mówi się o zjednoczeniu środowiska piłkarskiego, które udowodniło, że zależy mu na silnej Pogoni. Panowie Smolny i Kałużny na razie nie udowodnili niczego. Z ich strony na razie padają tylko puste słowa. Skąd mogę mieć pewność, że przygoda Panów Smolnego i Kałużnego z Pogonią nie zakończy się tak samo, jak Pana Ptaka.

Rozmawiał: Marcin Nieradka
Źródło: gazeta.pl
Data: piątek, 20 lipca 2007 r.
Dodał: js

  (p) 2000 - 2024   Gryf
© Pogoń On-Line
  Gryfdesign by: ruben 5px redakcja | współpraca | ochrona prywatności